Odcinek dość krótki - proszę nie bić za to! Wybaczcie, że tak długo się nie odzywałam - czekałam na ważny dla mnie telefon, a właściwie na ważną decyzję. Trochę się przez ten czas stresowałam, ale jest okej, dostałam pozytywną odpowiedź i z racji tego wstawiam nowy odcinek :)
*
Pragnienie pokoju na
świecie to marzenie każdej miss. Biorąc pod uwagę, że dziewczyna
Toma brała udział w takich konkursach, zaczynałam się bać. Ze
względu na to, że żadnej z nich nie udało się tego osiągnąć
(bo przecież dalej krew się leje), próbują pewnie osiągnąć to
w bliższych sferach. I w tym momencie to wyzwanie padło na pewien
dom w LA, w którym spędzałam już czwarty dzień. Był to kolejny
ranek, który budził mnie kacem po samotnej, nocnej libacji.
Oczywiście spędzałam
czas z mamą, ale nie była wolna przez cały dzień. Ria próbowała
w jakiś sposób zmusić nas do rozmowy czy wspólnego spędzania
czasu. Kończyło się to jeszcze większą kłótnią z Tomem i na
zmianę trzaskaliśmy sobie drzwiami przed nosem. A Bill? Miał
praktycznie to w dupie. Co mnie irytowało jeszcze bardziej niż sam
Tom. Od momentu „super powitania po latach”, młodszy bliźniak
nie odezwał się do mnie ani słowem. I nie zamierzałam za nim
biegać.
Moje rozrywki w Los
Angeles kończyły się na mamie, hazardzie z Sakim i innymi
ochroniarzami w ich kanciapie oraz na jednoosobowych imprezach w
mojej sypialni.
Okej, jest już sporo po
12, wypada już wstać. Pustą butelkę po winie schowałam do
jakiejś reklamówki. Ten pokój zaczynał wyglądać jak chlew i
musiałam to posprzątać. Pościeliłam łóżko, zebrałam śmieci
do reklamówki, poukładałam ubrania. Cieszyłam się z tego, że
miałam łazienkę tylko dla siebie. Mogłam sobie paradować w samej
bieliźnie po pokoju. I tak też było po długim prysznicu. Było
tak cieplutko, że założyłam zwiewną sukienkę i zrobiłam sobie
warkocza. Przy takim słońcu nie było potrzeby mocno się malować,
więc ograniczyłam się do bronzera, tuszu do rzęs i korektora na
sińce pod oczami.
Torebkę ze śmieciami
wyrzuciłam do kubła przy garażu i udałam się do kuchni. Przy
stole siedział sam Bill, pił kawę i robił coś na laptopie. Bez
słowa minęłam go i wyciągnęłam z szafki kubek.
-Myślisz, że nikt nie
widzi tego, że codziennie rano wyrzucasz puste butelki?- Nie
zareagowałam na jego zaczepkę i postawiłam kubek pod ekspres.
Kaaaawa! Tego w tym momencie potrzebowałam. - Zadałem ci pytanie
Bian.
-Według amerykańskiego
prawa jestem już pełnoletnia.- Odpowiedziałam i upiłam z kubka
swoje wybawienie.- Chyba nie muszę się z tego tłumaczyć?
Stałam do niego tyłem,
więc nie zauważyłam jak wstał. Za to poczułam jak stanął za
mną. Oparł ręce o blat, zagradzając mi drogi ucieczki.
-Więc teraz powinienem
powiedzieć, że Natalie wyleciała na kilka dni do Niemiec. - Po
całym ciele przeszły mnie ciarki gdy jego nos powoli wędrował po
mojej szyi.- Razem z Davidem. - Gdy wymruczał mi to do ucha objęłam
się ramionami. - Jesteś teraz pod naszą opieką i tak, będziesz
się tłumaczyć, bo nie będę tolerował twojego pijaństwa pod
moim dachem.
Odwróciłam się w jego
stronę. Oddech owionął moją twarz. Mieszanka mięty i papierosów
działała na mnie jak afrodyzjak. Jego ręka władczo spoczęła na
moim biodrze, a kciuk rozchylił mi wargi. Dominujący Bill był
cholernie pociągający. Musiałam być jeszcze pijana skoro
wplątałam swoją dłoń w jego blond włosy i przyciągnęłam go
do siebie.
-Tak Bian...taak-
wymruczał i wpił się w moje usta.
Znacie to uczucie
rozszalałych motylków, kangurów czy fajerwerków? Bo ja właśnie
miałam cały pakiet, który bombardował mnie w środku. Po tylu
latach rozłąki nie sądziłam, że to mi się jeszcze przytrafi.
Jego język aż prosił się by go wpuścić, a moje libido
rozszalało się na dobre. Myślami byłam już w sypialni i
zdzierałam z niego ubrania. Czy tak właśnie reagują kobiety po
prawie miesiącu celibatu? Jęknęłam głośno gdy mocno zacisnął
dłoń na moim pośladku i przycisnęłam go do siebie mocniej.
Ależ oczywiście, że nie
byłam w stanie go odepchnąć. Te usta były stworzone przez
anioła...albo diabła. W sumie to jednego i drugiego, bo nawet nie
zwróciłam uwagi na to, że wylądowałam na stole. Z Billem nad
sobą i chłodnym metalem jego kolczyków na mojej szyi.
Gdyby nie to, że
rozbrzmiał dźwięk „Moonlight Shadows”, zwiastujący Adama,
pewnie zerżnęłabym go na stole w kuchni. Oderwałam się od niego
gwałtownie i drżącą ręką odebrałam telefon.
-Cześć Adam. Stało się
coś?
- Cześć kochanie.
Czy musi coś się stać żebym do ciebie zadzwonił? Dlaczego masz
taki zziajany głos?
- Yyyy...biegłam do
telefonu.
- Skarbie, chciałem
cię przeprosić. Za to, że tak gwałtownie zareagowałem na twój
wyjazd i tak długo się nie odzywałem. Mam sporo problemów w
pracy i przez swoją głupotę rozładowywałem je na tobie.
Naprawdę tego żałuję.
-Dobrze, rozumiem.
- Wiedz, że nie mam
nic przeciwko twojemu wyjazdowi. Potrzebujesz spędzić czas z matką
i przyjaciółmi, a ja zachowałem się jak zazdrosny palant. Zostań
tam ile potrzebujesz.
- Za jakiś czas wrócę.
- Och, na to liczę.
Muszę już wracać do pracy. Tęsknię i kocham cię, papa.
Zanim zdążyłam coś
powiedzieć Adam się rozłączył. Wyrównując swój oddech
jeszcze przez chwilę gapiłam się w ekran telefonu. Taka
adrenalina dawno przeze mnie nie przepływała.
-Bill...ja jestem...
- Zaręczona. - Dokończył
za mnie. - Wiem, ale najwyraźniej o tym zapomniałaś.
Co z tobą ty głupia
kobieto?!
Wiem, obserwuję ;D
OdpowiedzUsuńO cholera, aż ja zapłonęłam pod wpływem tego Billa XD
Hahah to tyle co jestem w stanie powiedzieć, jak skończę sobie wyobrażać, to może coś dopiszę XD XD XD
Mogłaś jakoś wykorzystać, że Bian miała sukienkę, znaczy, Bill mógł wykorzystać :D Wiesz, "poczułam, jak podnosi mi sukienkę, a jego ręka wędruje w górę po wewnętrznej stronie mojego uda" XD
OdpowiedzUsuńNa to, Droga Ashley, przyjdzie jeszcze czas :D
UsuńOj, ale mógł już zacząć :D I telefon w momencie, gdy był już tuż-tuż :D
UsuńTym razem to ja nie mam nic do powiedzenia poza: " I NEED MORE!!!" :D
OdpowiedzUsuńPisz na maila a.impossibletobreathe@gmail.com albo na tym dziwnym gmailowym hangoucie to może coś wymyślimy z szablonem :D
OdpowiedzUsuńUuu, ale masz tu pięknie ;D Ej podoba mi się ten nagłówek, tak im dłużej na niego patrzę ;P
OdpowiedzUsuńNo nie? A taka jedna Ash zrobiła tu porządek, wiesz? :D
UsuńAle tu ładnie! :)
OdpowiedzUsuńDzięki Ashley Evans! Zdolna ta kobieta :D
UsuńHahah, nie, po prostu ma za dużo czasu ;D
Usuń