niedziela, 9 lutego 2014

6



Tak na samym wstępie – na blogu wreszcie zapanował ład i porządek. Ten piękny szablon zawdzięczam ASHLEY EVANS ! Vielen, vielen dank!
Przy okazji pochwalę się (lub pożalę), że zaczęłam trenować do egzaminu i cały dzień męczą mnie zakwasy… L

**
-Bian, ja wiem, że możesz czuć się nieswojo, ale naprawdę nie rozumiem czemu! To, że Natalie i David wylecieli na kilka dni nie oznacza, że masz siedzieć w pokoju.
-Ria, proszę cię...
-Ria to, Ria tamto! Wyłaź z tego wyra zanim znudzi mi się proszenie.- Zerwała ze mnie kołdrę.- Nie możesz ciągle się przed nimi chować.- Spojrzałam na nią błagalnie, ale jej bojowa pozycja i mina nie znikała. Nie miałam siły na starcia z bliźniakami. I chyba zatęskniłam za Adamem. Życie z nim szło mi tak łatwo. Szybkie kompromisy, mało kłótni, zaplanowana przyszłość. – Tym bardziej po zajściu w kuchni tego ranka. – Położyła się obok mnie. – Widzieliśmy z Tomem…
-Świetnie, niech jeszcze wszyscy na około się dowiedzą.
-Wiesz, że tak nie będzie. – Uśmiechnęła się do mnie i potargała po włosach.- A teraz zrobimy sobie przygotowania na dzisiejszy wieczór!
-Nie rozumiem…-wstałam z łóżka i sięgnęłam po papierosa.
- Idziemy dzisiaj do Playhouse!
-Wspólna impreza w jednym z najpopularniejszych klubów nocnych w Los Angeles?- Sercem byłam jak najbardziej za, ale myśląc o zdjęciach w szmatławcach , odechciewało się tego. - I niby jak ja mam tam jechać z nimi i nie robić publicznej szopki? W dodatku będzie to wyglądało jak podwójna „randka”…z pierścionkiem zaręczynowym w tle.
-Potrzebujemy się zabawić. Mamy zarezerwowany stolik w loży, gdzie zdjęć nam nie zrobią. – Poprawiła mi pościel na łóżku. – Uszy do góry, a ja idę po kosmetyki, zrobimy sobie małe SPA.
Jak mówiła, tak było. Przytargała do mojego pokoju stos kosmetyków w walizce. Peelingi, maseczki, lokówka, prostownica, przybory do makijażu…miała tego od groma. O ile nie więcej niż ja.
Zaczęłyśmy od peelingu, potem maseczka, krem. Najwięcej czasu zajął nam makijaż, ale miałam przy tym największą frajdę. Ria miała idealne usta, więc nie mogłam się powstrzymać przed pomalowaniem ich czerwoną, matową pomadką. Na oczach zrobiłam jej delikatnie wywinięte kreski, przyciemniłam załamanie powieki i użyłam odrobiny bronzera. Gdy ja zabrałam się za siebie, ona już zaczęła prostować swoje włosy. Ja postawiłam na czarno – złoty smooky eyes i pomadkę nude.
-Co zakładasz?- Zapytałam ją gdy kręciła mi włosy lokówką.
-Sukienkę z czarnych cekinów i sandałki na obcasie. Dla ciebie mam już małą czarną na jedno ramię. – Uśmiechnęła się do mnie w lustrze. – Będzie pasowała do twoich pięknych, czarnych szpilek, wyszywanych kryształkami ze złotym obcasem.
-Widzę, że mój Jimmy podbił twoje serce.
-Żartujesz?! Zabiłabym za te szpilki!
-Coś czuję, że musimy zabawić się w Pretty Woman.
-O nie..
-Kto nie chciałby się poczuć odlotowo, idąc tą niedorzecznie czystą ulicą, uzbrojony w sztywne papierowe torby?
-Gdybym posiadała twoją piękną, czarną kartę AMEX to może bym się skusiła na taki wypad.
-Zawsze można Toma z niej obrobić. – Pstryknęła mnie palcem w głowę. – Ała! Za co?
- Nie potrzebuję jego pieniędzy do szczęścia.
-No dobrze, już dobrze. Naciągniemy Adama. Za jego ostatnie wyskoki zafundujemy sobie zakupy. – Położyła dłoń na moim ramieniu i uważnie spojrzała na moje odbicie. – Nie mrugnie okiem na rachunek, a ja jakoś ci się odwdzięczę.
-Jakie wyskoki?
- Ostatnio często się kłócimy i coraz ciężej jest dojść nam do porozumienia. – Machnęłam ręką. – To się zdarza w każdym związku. Poza tym wyjechałam z Nowego Jorku cztery dni temu i to wystarczyło żeby zadzwonił z przeprosinami i nagle zmienił tok myślenia. Myślę, że to przedślubny stres dopadł i jego i mnie.
-Natalie mówiła…
-Moja matka wszystko wyolbrzymia. – Przerwałam jej. – Proszę cię, nie rozmawiajmy na ten temat już. Mam dość tłumaczenia całej sytuacji i domniemań moich rodziców.
-Ponieważ nie dociera do ciebie, że oni widzą jak wygląda twój związek z tym bucem, którego idealizujesz. – W moim pokoju pojawił się Tom. Tak, ten Tom. Jak gdyby nigdy nic, usiadł na łóżku, odpalił mojego papierosa. – Co oczywiście dziwi wszystkich. Ten facet strasznie cię zmienił.
-Otworzył oczy, a nie zmienił. – Wyciągnęłam z paczki papierosa i oparłam się o drzwi od balkonu.
- Tak nazywasz nagły zanik asertywności? W telewizji pokazują jak stoisz za nim i wdzięczysz się jak piesek na wystawie. Twój ojciec dzwoni do Nat w nocy z żalami. – Strząsnął popiół do popielniczki.- A kiedy twoja matka przyjeżdża ty się rozklejasz i boisz się jemu postawić.
-Do czego dążysz? – Czułam, że ta rozmowa ma na celu kolejne wyprowadzenie mnie z równowagi. Co innego zapewni Tomowi taką rozrywkę jak uprzykrzanie mi życia? – Jeżeli chodzi ci o wspólną imprezę to nie ma problemu, nie muszę z wami iść. Uważam nawet, że to nie jest dobry pomysł.
-Zostawię was samych, powinniście porozmawiać.
Ria zabrała swoje ubrania i wyszła z pokoju. Oczywiście nie zostawiła nas dopóki nie pocałowała go i rzuciła groźne spojrzenie.
- Nie chodzi mi o imprezę…-westchnął.- Uważam, że jesteś cieniem osoby, którą byłaś kilka lat temu. I już sam nie wiem czy to sytuacja z Francji z samym Billem w roli głównej tak cię zniszczyła, czy ten koleś tak ci mąci w głowie.
-Tom…-usiadłam obok niego.
-Nie, czekaj. Daj mi skończyć. – Odgasił papierosa w popielniczce i podał mi ją. – Wiesz, że jako jego brat zawsze będę go bronił. Mimo tego, że cię zranił powinnaś dać mu szansę na wyjaśnienie tej pojebanej sytuacji, a ty zniknęłaś z dnia na dzień. Zerwałaś kontakt z nami wszystkimi jakbyśmy nic dla ciebie nie znaczyli.
-Tom, on z każdym dniem łamał mi serce jeszcze bardziej. Bill nie potrafił żyć bez sławy, nie potrafiłam nauczyć go jak ma funkcjonować w tym świecie. On się wyniszczał, a ja razem z nim. Potrafiłam znieść fanki, życie w trasie, ukrywanie się…-wrzuciłam niedopałek do popielniczki. – Był tak zafascynowany tym życiem, że ja byłam mu tylko potrzebna w łóżku. Myślałam, że chwilowy brak mnie, zwróci jego uwagę. I się zdziwiłam gdy zobaczyłam artykuł, gdzie na zdjęciach siedział sobie w restauracji z tą całą Pauline, a potem zabrał ją do hotelu.
-On cię nie zdradził. Ona robiła z nim wywiad, laska prowadzi forum zespołu we Francji, musimy spotykać się z takimi osobami. Przyprowadził ją tylko po to, by poznała zespół.
-Wiem o tym. David mi to wyjaśnił. Mimo wszystko nie musiał się z nią spotykać sam na sam.
-Skoro David ci to wyjaśnił, wiesz, że Bill cię nie zdradził i chodziło tylko o promocję zespołu w tym kraju to o co chodziło Bian?- Stanął przede mną, a ja schowałam twarz w dłoniach. O nie, nie, nie, nie mogłam się rozklejać. – Wytłumacz mi to, proszę cię. Zawsze byłem tą osobą, do której przybiegałaś jak coś się stało. Wiesz, że mimo wszystko traktuję cię jak siostrę. Czemu ty nam to robisz? – Kucnął przede mną i złapał moje ręce. – Spójrz na mnie i proszę cię, nie płacz.
-Tom, przepraszam. – Przytuliłam się do niego mocno. – Po tym wyjeździe zawalił mi się świat. Nie mogłam przez to patrzeć na siebie, a co dopiero na was. Wybacz mi, ale nie jestem gotowa by o tym rozmawiać. To co teraz widzisz – wskazałam na siebie – to osoba, która jest cząstką dawnej mnie, a którą terapeuta naprawiał. I chyba tutaj, dzięki wam, dochodzę powoli do siebie.
-Gdybym tylko mógł ci jakoś pomóc…
-Teraz to robisz. – Złapałam jego rękę. – Dajesz mi nadzieję…jak dawniej.



5 komentarzy:

  1. No i po makijażu :(
    Lubię Rię! :D Ale nadal mi za mało przeszłości... :(
    No i ten Adam mnie ciekawi, będzie ślub czy nie? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako, że Bian to spec w tych sprawach to jestem pewna, że sobie poradzi ;)
      Ahh...cierpliwości kobieto! :D Już o tym rozmawiałyśmy :P

      Usuń
  2. Zgłaszam protest. To jest za krótkie! Poza tym to nie wiem, co mam powiedzieć. Moją uwagę zwróciły rzeczy, o których wspomina Ashley, więc nie będę powtarzać. :D Ach, papcio Tom zawsze do usług... Z jednej strony wolałabym, żeby rzuciła Adama w cholerę i zajęła się Billem, ale z drugiej... będzie o wiele ciekawiej, gdy będzie mu się opierać. :P O ile w ogóle zdoła... ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Protesty to moja specjalność!
      Ciekawi mnie bardzo co zwróciło Twoją uwagę. Wasze komentarze naprowadzają mnie w pisaniu!
      Tak po prostu ma rzucić faceta po tylu latach, z którym jest zaręczona dla zachcianek Billa? No wiesz co?! :D

      Usuń
    2. Moją uwagę zwróciło przede wszystkim to, że faktycznie mało wiadomo o przeszłości. Więcej retrospekcji by się przydało. :D Faktem jest natomiast, że ja pewnie też nie rzuciłabym narzeczonego, gdyby jakimś cudem Bill znalazł się obok... Po prostu nie mogę odgonić sprzed oczu obrazu, w którym Bian i Bill są w końcu razem. Nie powinno mnie to przytłaczać już na początku, ale po prostu za dużo opowiadań czytam i za dużo końców poznałam, żeby o tym nie myśleć. Sama mam w planach na przykład... wyswatanie Toma z mężatką. ^^

      Usuń