Poza tym, mam wrażenie, że skończę pisać to opowiadanie wcześniej niż bym chciała. Nie martwcie się, mam już kilka nowych pomysłów. ;) Zobaczymy jak to dalej wyjdzie.
Miłego czytania ;)
**
Przez całą noc nie zmrużyłam oka. Zastanawiałam się czy to
ścierwo dalej na mnie działa, czy to przez śpiącego obok Billa.
W mojej głowie ciągle
odtwarzały się sceny z tej nocy. Szalona zabawa w klubie, ciąg dalszy imprezy w
domu…reszta nocy spędzona z nim. Czy
żałowałam?
Odwróciłam się w jego
stronę i westchnęłam cicho. Mogłam godzinami patrzeć jak on śpi. Wtedy znikał
ten wyrafinowany wokalista, a ujawniał się facet, któremu nie można było
odmówić czułości. I tak też było teraz. Uśmiechnęłam się na widok lekko
rozchylonych ust, cienia zarostu. Moja ręka automatycznie odgarnęła kosmyk jego
włosów, który wpadał do oka.
-Nie mów, że nie
możesz spać – wymruczał sennie nie otwierając oczu. – No chodź do mnie. –
Uniósł rękę tak, że mogłam się w niego wtulić. Jego dłoń powędrowała na mój
kark i zaczął mnie delikatnie drapać. Dostawałam przez to gęsiej skórki, a jego
leniwy uśmiech doskonale utwierdził mnie w tym, że on wie co robi.
I nie, nie żałowałam
tego.
Od dłuższego czasu
byłam pozbawiona jakichkolwiek czułości ze strony Adama. Kładł się spać późno w
nocy i wstawał bardzo wcześnie rano. Nawet witał się ze mną jak z koleżanką –
buziakiem w policzek. I chyba przez to zaczęłam tracić wiarę w siebie, w swoją
kobiecość. To chyba nie jest normalne myślenie kiedy ma się 22 lata. Powinnam
imprezować do upadłego, zmieniać facetów jak rękawiczki, ale nie, dałam się już
uwięzić. Tak usidlić, że nawet sumienie nie zaszeptało kiedy byłam w łóżku z
innym.
- Cały czas się na
mnie gapisz jak w obrazek – otworzył swoje zaspane oczy i wlepił wzrok we mnie.
-Nie codziennie sypia
się z Billem Kaulitzem – przewróciłam go na plecy i usiadłam na nim. – Sypiając
z gwiazdami rocka wspierasz sztukę, hmmm?
-Masz dwie opcje –
przegryzł wargę, a ja pochłaniałam to wzrokiem. Czemu on mi to robi?! – Albo w
tej chwili znajdę się w tobie i wymęczę cię tak, że nie wstaniesz o własnych
siłach przez długi czas – brutalnie pozbawił mnie koszulki i zjechał dłońmi pośladki
– albo spędzę trochę czasu między twoimi nogami, a potem porządnie cię zerżnę.
-Cóż za romantyczna
propozycja – mruknęłam i pochyliłam się by zassać skórę pod jego uchem.
-Wolisz kwieciste
przemowy i serenady na twą cześć? – Zaczął delikatnie poruszać swoimi biodrami,
a ja znowu zaczęłam odpływać.
-Nie, szczerość
wystarczy. – Odpowiedziałam mu i zjechałam ustami na jego obojczyk. – Wybieram
trzecią opcje.
-Nie ma trzeciej. –
Wplątał dłoń w moje włosy i oderwał mnie od siebie. – Chyba, że jest to ssanie
również innych części mojego ciała.
Dopiero koło 16
wszyscy postanowili pokazać, że jednak żyją. Ria siedziała na wyspie kuchennej z
kubkiem herbatki miętowej. I chyba wyglądała najgorzej z nas wszystkich.
Bliźniacy palili i o dziwo nie dyskutowali tak jak zawsze. Ja zadowoliłam się
przysypianiem z czołem opierającym się na barku Billa, od czasu do czasu
pociągając przez słomkę kawę mrożoną po którą pojechał mój kochany Saki.
-Tak się zastanawiam
– zaczęła Ria ale tylko ja podniosłam na nią wzrok. – Billy…jakie ty witaminki
łykasz, że tak długo możesz pociągnąć?-Ja i Tom jednocześnie się zakrztusiliśmy
– on dymem, a ja swoją kawą. – Bo kiedy już pomyślałam „o kurczę, ale ona mocno
doszła, to musi być już koniec”, zabawa zaczynała się od początku.
-To rodzinne –
zaśmiał się.- Jem też dużo ananasów, może wciśniesz ich więcej Tomowi.
-Zaważ kochanie, że
Bill dawno sobie nie używał, więc to wszystko się kumulowało i wybuchło.
- Oczywiście nikt nic
nie robił sobie z tego, że siedziałam obok, czerwona jak burak i ogólnie
zażenowana całą sytuacją. – W trasie jego numerki wyglądały jak gra w szachy –
trzy ruchy i koniec gry. Ty, pomimo mojego wyczerpania po ciężkiej pracy miałaś
pełen pakiet i nie przestawałem dopóki nie krzyczałaś.
-Zabiłbyś się gdybyś
miał skoczyć z poziomu swojego ego do poziomu IQ.
- I vice versa
braciszku.
Miałam już wstawać i
iść by bardziej spalić się ze wstydu w swoim pokoju, ale Bill był szybszy i
wylądowałam na jego kolanie.
-A ty gdzie
wstydziochu się wybierasz, hmm?
I niby wszystko było
pięknie, ładnie. Można nawet powiedzieć, że jak za starych dobrych czasów.
Zastanawiałam się co będzie po tym jak wrócę do Nowego Jorku. Zaczynałam się
przyzwyczajać do szybkich, spontanicznych akcji w ciągu dnia, a miękłam kiedy w
nocy ukazywała mi się ta romantyczna osobowość Billa. Ta odrobina szczęśliwych
chwil niedługo się skończy. W ciągu dwóch tygodni będę musiała wracać,
przedyskutować sprawy ślubu i wesela, sprawdzić jak idzie kapitalny remont domu
mojego i Adama. Myślałam o tym tylko wtedy kiedy byłam sama.
Najgorsze było dla
mnie to, że przypominało mi się to dlaczego uciekłam do Stanów. Jakim
człowiekiem, a właściwie to wrakiem człowieka byłam. Do czego się dopuściłam
mając zaledwie 17 lat i ilu ludzi zniszczyłam swoim zachowaniem.
Nie, nie, Bian,
koniec myślenia o przeszłości. Nic nie zmienisz, a teraz najważniejsza jest
przyszłość.
I teraźniejszość,
która ma dla ciebie fantastyczne rozrywki.
-Nie mogę się jeszcze połapać w tych strefach czasowych. W Niemczech
mamy 19 więc u was jest 10. O 8 mamy z Davidem samolot z Berlina. Nie, nie każ
mi już liczyć. W każdym razie zobaczymy się jakoś jutro kochanie. Mam nadzieję,
że wszyscy w domu żyją.
-Tak mamo, jest okej.
Żadnych siniaków, bójek, strzałów czy trupów. Nie licząc tych po imprezie.
-A jak zareagowały hieny na twój widok w LA?
-Są plotki o tym, że
rzekomo rozstałam się z Adamem i ślub jest odwołany. Pod względem plotek to
miasto jest chyba najgorsze. I jeszcze Adam nie odbiera moich telefonów.
-Wszędzie jest tak samo. Co na to wszystko twój ojciec?
- On tylko prosił
mnie by nie powtórzyła się sytuacja…
-Ma racje. W tym mieście na imprezach narkotyków jest jak piasku na
plaży. Mam nadzieję, że po ostatnim razie miałaś wystarczającą nauczkę by już
nie brać…
-Nie mamo, pilnuję
się – skłamałam na jednym wdechu i ścisnęłam nasadę nosa.
-Dobrze. To widzimy się niebawem. Kocham cię, papa.
Nim zdążyłam
cokolwiek powiedzieć mama już się rozłączyła. Super. Brawo dla mnie, że znowu
przed nią coś ukrywam. Obiecałam jej przecież, że nawet jeżeli to będzie najgorsza
prawda, to jej powiem. Tylko po co ja miałam ją denerwować kilkoma wyskokami?
-Hej – powiedział Bill,
opierając swoje długie ciało o futrynę. – Wszystko dobrze? Czemu gadasz przez
telefon w łazience?
-Myślałam, że śpisz –
powiedziałam, szybko wycierając z twarzy smugi mleczka. – Rozmawiałam właśnie z
mamą. Jutro jakoś przylecą.
-Okej, to super.
Grupa imprezowa się powiększy. – Przeciągnął się, chwytając górną część
futryny. Koszulka podjechała mu do góry i wyłonił się spod niej lekko opalony,
umięśniony brzuch. Całe szczęście, że trzymałam się umywalki. – Masz ochotę coś
zjeść?
-Tak. Chcesz wyjść na
miasto? Zdaje się, że lodówka jest prawie pusta.
Bill puścił futrynę i
wszedł pewnie do łazienki. Uśmiechnął się i starł resztę mleczka z mojego
policzka.
-A ty?
Pokręciłam głową.
-Niekoniecznie.
-Ja też. – Zdjął koszulkę
i odwiązał tasiemki od spodenek. – Ale muszę wziąć prysznic. Przyłączysz się?
Spojrzałam na
umywalkę. Zastanowiłam się co on takie ma w sobie, że dalej tak na mnie działa.
To niedorzeczne!
Zanim zdążyłam
cokolwiek powiedzieć, Bill był już obok i całował mnie tak mocno, że niemal
siniaczył mi wargi. Kiedy wsunął ręce pod moje pachy i podciągnął mnie na
umywalkę, oplotłam go nogami w pasie i odwzajemniłam pocałunek. Może to był
najlepszy sposób by rozjaśnić sobie w głowie. W każdym razie ten poranek zapowiadał
się ciekawie.
Jak przez mgłę
docierało do mnie to, że odkręciłam lodowaty strumień. Byłam tak zajęta
pomaganiem Billowi w zdejmowaniu mi koszulki, że nie robiło to na mnie żadnego
wrażenia. Zamiast zakręcić wodę, wplotłam palce w jego włosy. Uwielbiałam to.
Objęłam ciasno jego
szyję, gdy zatoczył się do tyłu, ściągając mnie z umywalki i wpadając na
wieszak na ręczniki.
-Taka napalona…-wydyszał
między pocałunkami, od których miękły mi kolana. Miękły do tego stopnia, że
osunięcie się jak najszybciej na podłogę było właściwie jedynym wyjściem.
-Nie wmówisz mi, że
to ja za dużo gadam – odparłam, pociągając go za sobą na zimne, twarde kafelki.
-A jednak.
Gdy usłyszałam męski
głos, który na pewno nie należał do Billa, zatrzymało się moje serce.
Ale emocje między nimi :D Nigdy nie wiem co napisać, ale mam nadzieję, że to jakimś cudem Adam XD
OdpowiedzUsuńNo i czemu już chcesz kończyć? :(
Tratatatatalalala...nic nie mówię :D
UsuńNie uda mi się pociągnąć akcji dłużej. A coś nowego już tworzę :D
<3
OdpowiedzUsuńWitam, witam :D
UsuńIle erotyzmu w jednym odcinku :D Podoba mi się, że nie jest to wszystko jakieś mocno wulgarne. No i jest to jednak coś więcej niż sam seks. Nie lubię opowiadań, które opierają się właściwie tylko na takich wątkach. Szczerze przyznaję, że zapoznałam się tylko z 7 i 8 odcinkiem, ale to mi wystarczyło, aby pozostać tu dłużej i przeczytać także wcześniejsze rozdziały ;) Pozdrawiam i życzę weny! ;)
OdpowiedzUsuńKiedy to pisałam, miałam humor na takie słodkości. Fakt, nie jest mocno wulgarne, bo nie umiem pisać takich rzeczy, ale nie zaprzeczę, że lubię poczytać :P. Jeżeli chodzi o seks między Bian i Billem - ten temat na razie przemilczę.
UsuńCieszę się, że Cię jakoś zaciekawiłam. Mam nadzieję, że zostaniesz do końca.
Buziaki :***
Hej wlasnie skonczylam czytac wszystkie odcinki :) i bardzo mi sie podoba twoje opowiadanie :) Bian jest biedna czy ona naprawde nie widzi jak Adam ja traktuje.... Cos mi sie wydaje ze ten glos to
OdpowiedzUsuńAdam... Czekam na nn :)
Niezapomniana noc i cudowny poranek. Żyć nie umierać! No i Bill wcale nie udaje świętego, co mi się od jakiegoś czasu naprawdę podoba. Zresztą lubię go w każdej wersji. „Sypiając z gwiazdami rocka wspierasz sztukę.” ♥ I ta ich rozmowa przy śniadanku była bardzo... ożywcza. Od dzisiaj jak będę widzieć ananasy, umywalki i prysznice to będę się do nich uśmiechać na wspomnienie tego odcinka. Dziękuję bardzo. :D
OdpowiedzUsuń