Moja przyjaciółka
naprawdę potrafi robić ze mną cuda...i nie mogłam się
powstrzymać przed napisaniem i wstawieniem tego odcinka. Mimo że
jest już po 24, ja siedzę i nadal piszę!
**
Samolot gładko wylądował na Los
Angeles International Airport, a urzędnik, którego najwyraźniej
nie interesowała historia mojego życia, wpuścił mnie do miasta.
Dobry początek. Kiedy wyszłam w końcu na słońce, wszystko
zaczęło wydawać się realne. Kurczę, jestem w Światowej Stolicy
Rozrywki! Z delikatnym uśmiechem założyłam swoje ray-bany i
mocniej ścisnęłam rączkę walizki.
-Przed wylotem dzwoniłam do Davida, który obiecał, że przyjedzie. Ty wiesz, że
za taksówkę tutaj płaci się jak za zboże? W Nowym Jorku to
sprawy groszowe, więc musimy Ci wynająć tu auto.- Wyciągnęła z
torby swój telefon.-Jak zwykle się spóźnia...albo nie może nas
znaleźć.
-Czy nasze gwiazdy wiedzą,
że przyjeżdżam?
-Bian, to wspólny dom i
nie mają za dużo do powiedzenia pod tym względem. Płacimy wszyscy
po równo, a pokoi jest od groma.
-Nie wiem czy ucieszą się
na mój widok.
-Dopóki rządzi nimi Dave
to nie popyskują dużo. I nie zapominaj, że jesteśmy jak jedna,
wielka, szalona rodzinka, w której się wybacza.-Zmrużyła oczy.-I
oczywiście mój ukochany wysłał po nas starego, niezawodnego
Sakiego.
Podążyłam za nią
wzrokiem. Rzeczywiście nasz wujaszek stał w tłumie i szukał nas
wzrokiem z telefonem przy uchu. Mama pomachała mu i biedak odetchnął
na ten widok. Wujo Saki. Z całego TH-staffu on jako jedyny nie miał
oporów żeby kryć mnie z papierosami, alkoholem i był na tyle
kochany, że chodził mi do sklepu po tampony, gdy ich zabrakło. I
chyba jako jedyny był zadowolony z mojego przyjazdu.
-Jest i moja kochana
dziewczynka!-Przytulił mnie mocno i obrócił.-Ale ty wyrosłaś!
-A ty jesteś tak samo
kochany jak zawsze.
-Niedaleko zaparkowałem
auto, chodźcie szybko, potrzebuje klimatyzowanego pomieszczenia w
tym upale.
Zabrał moją walizkę i
ruszyłyśmy za nim. Jako, że bliźniacy byli fanami Audi, moim
oczom ukazał się właśnie taki biały SUV. Gdy pakowali bagaże ja
dumnie zajęłam miejsce na przodzie.
-Misiaczku mój, musimy
zajechać po mrożoną kawę i jakieś ciastka.
-Musimy jechać na zakupy,
bo nasze gwiazdy wylegują się przy basenie, a lodówka pusta.
Ciągle żywią się pączkami albo w barach z zieleniną.-Uchyliłam
trochę okno i zapaliłam.-Opowiadaj dziecko jak Ci się żyje w
Nowym Jorku. Słyszałem, że z wyróżnieniem skończyłaś naukę w
Chic Studios i zaręczyłaś się.
-Jak widać, idę w ślady
mamy. - Strząsnęłam popiół za okno.- A jeżeli chodzi o
zaręczyny to już sama nie wiem. Adam nie zgodził się na wyjazd i
znowu się kłóciliśmy. Więc ja już sama nie wiem czy wychodzę
za mąż czy nie.
-Jak dla mnie to lepiej go
odpuść.
-Natalie, to, że ty nie
byłaś szczęśliwa z rekinem Manhattanu nie znaczy, że Bian nie
jest. Może to chwilowy kryzys przed ślubem. Młodzi nie przywiązują
dzisiaj do tego dużej wagi.
-A w porządku jest to, że
nazywa nas „niemieckim burdelem”? Brak mu szacunku do rodziny, w
którą wchodzi i jest zbyt wyrachowany.
-Przypominam, że tu
jestem i słyszę wszystko.- Ścisnęłam palcami nasadę
nosa.-Najlepiej będzie jak skończymy ten temat, chcę wszystko sama
na spokojnie przemyśleć.
-Nie uciekniesz od tego.
-Na czas tego urlopu,
owszem.-Wyrzuciłam niedopałek.- I o to samo proszę Ciebie.
-Jak sobie życzysz.
-Tak na marginesie, Ria
już przyjechała.
-Kto to jest Ria?
-Dziewczyna Toma. Ma czym
oddychać. Obstawiam, że cycki i usta ma robione.
-Jest jeszcze coś co
powinnam wiedzieć?
-Nasza Diva miewa ostatnio
humorki. Trzeba go chyba zabrać do jakiegoś burdelu.-Podrapał się
po łysiejącej głowie.- Jak powiada święty Łukasz, ręką chuja
nie oszukasz.
-SAKI!
-No co?
On razem z Tomem potrafili
zawsze rzucić podobnym tekstem. Długie przebywanie w ich
towarzystwie robiło pranie mózgu. Dopiero po takiej luźnej
pogawędce odczułam jak bardzo mi ich brakowało. Tak dobranej ekipy
nigdzie nie poznałam. Spędziłam z nimi jakieś trzy lata i nie
sądziłam, że tak bardzo zatęsknię. Oczywiście musiałam liczyć
się z tym, że bracia będą wściekli jak mnie zobaczą. Łamiąc
serce jednemu, łamałam również drugiemu. Zawsze zazdrościłam im
tej więzi, tym bardziej, że teoretycznie byłam jedynaczką. I jak
ja miałam zachowywać się w ich obecności? Kiedyś uchylali mi
nieba, a teraz? Teraz zgotują mi piekło.
Lista zakupów była dość
obszerna. Zważając na to, że w LA wszystko jest daleko od domu,
zakupy robi się rzadziej, a porządniej. Nie mogłabym zostać tu na
długo.
Heeeej...w NYC delikatesy
były na każdym rogu, a nie na końcu świata!
Przez to, że bliźniacy
zostali wegetarianami, zakupy składały się z serków, ryb,
makaronów, warzyw, owoców i innych cudów na kiju dla królików.
Jako że zawsze jedli masę hamburgerów, steków i innych typowo
męskich dań, byłam w szoku. Jak te żarłoki najadają się
kiełkami, no jak? Ja na wstępie pobiegłam po alkohol i papierosy
dla siebie...no i jakieś chrupki. Pierwszy dzień nie będzie miły,
więc znieczulenie mi się przyda.
-Ja nie wiem czy chce
mieszkać z nimi pod jednym dachem.
Wysiadając z auta
trzęsłam się jak na mrozie. Nawet kolejny papieros mi nie pomagał,
ani pokrzepiający uśmiech Sakiego.
-Wchodź, bo Cię wniosę
tam siłą.
Pierwszym domownikiem,
który mnie przywitał był Max...wyżeł niemiecki Toma. Nie widział
mnie tyle czasu, że jego wycie i szczekanie ze szczęścia zwołało
do hallu wszystkich. A ja klęcząc na podłodze i głaskając psiaka
zbladłam.
-Proszę, proszę,
proszę...kogo moje oczy widzą!
-Tom, kto to jest?
-Ria, skarbie mój, to
jest Bian.-Objął ją mocno ramieniem.- Córka Natalie i laska,
która zeszmaciła serce mojego brata.
W domu zapanowała cisza.
Wzrok Toma wwiercał mnie w ziemię. Ale ja się nie dam.
-Powitanie mnie nie
zaskoczyło, Tom.-Zaśmiałam się ironicznie.- Zapomniałeś jednak
dodać, że również jestem tą, którą Twój brat zeszmacił z
inną we francuskim burdelu.
-Nie chcę słuchać
takich docinek od żadnej ze stron.
-Jeżeli mamy Ci tego
oszczędzić Dave, lepiej jak pojadę do jakiegoś hotelu.
-Nigdzie nie
pojedziesz.-Stanął przede mną Bill. I jak tu nie stracić głowy?
Uciekłam przed chłoptasiem z czarnymi kłakami niczym palma,
wymalowanymi oczami jak u pandy i tak chudym jak modelki D&G,
a teraz? Zaparło mi dech w piersiach. Teraz stał przede mną
mężczyzna z przyciętymi blond włosami, większą ilością
kolczyków. Nie wyglądał jak wieszak – wyrzeźbił swoje ciało
tak jak zawsze chciałam, co widać było pod czarną bokserką.
Jeszcze większego szoku dostałam gdy delikatnie złapał mój
podbródek.- Mamy wolne pokoje.
-Bill...
-A ja nie będę
wydzwaniał po Nat kiedy będzie mi potrzebna.-Przełknęłam głośno
ślinę, a on się uśmiechnął beznamiętnie. To nigdy dobrze nie
wróżyło dla wybrańca.- Witamy w naszych skromnych progach..-
Odgarnął moje włosy i nachylił się nad uchem-...mein schatz..
I oto jestem.
OdpowiedzUsuńHistoria może być fajna - miłość po latach. Podoba mi się też Adam, sama swego czasu planuję mieć w opowiadaniu podobną postać :) Saki, haha, w moich wyobrażeniach jest inny, raczej spokojny i dorosły, ale taki też jest ekstra :D Pomijając tylko, że teraz już dla nich nie pracuje, ale nie szkodzi ^^ Fajnie będzie też poznać Rię, jeszcze nie czytałam opowiadania, w którym by występowała, ale ja ogólnie prawie nic nie czytam, może dlatego XD Proszę, niech będzie miła :D
Ale wydaje mi się, że wszystko jest trochę chaotyczne. Gubię się w dialogach, nie wiem czasem, kto co wypowiedział. I brakuje mi troszkę opisów zachowań. Zero zaskoczenia ze strony bliźniaków? Trochę nie ogarniam ich zachowania. Zero reakcji emocjonalnej bohaterki po wejściu do domu, po zobaczeniu Toma? Wyrastają obok siebie jak pod ziemi i że tak powiem, ciężko wczuć się w sytuację. Ja na przykład uwielbiam się rozpisywać nad jednym głupim szczegółem :D
Zawiodłam się też, bo myślałam, że wyjaśnisz, co dokładnie stało się między Bian a Billem, co ich łączyło? Mam nadzieję, że to wyjaśnisz, chyba że to takie zamierzone, że czytelnik dowiaduje się gdzieś dopiero w połowie o co tak naprawdę chodziło :D
Ale pisz dalej, ciekawy pomysł :)
Wychodzę z założenia, że pierwszej miłości się nie zapomina. Tak się nie da! Ja Adama nie lubię :P wg mnie taki facet nadaje się dla baby, której brak asertywności. Powiem Ci, że z neewsami o Tokio jestem jakieś dwa, trzy lata do tyłu. Może dlatego, że tak u nich ucichło pod względem muzyki. Saki?! A jak wystąpił na jakimś koncercie w tym swoim kapeluszu?! Nasz wujaszek jest dobrą duszyczką dla Bian. Nie czuwa tylko nad bliźniakami ;) Ria,mimo że wygląda mi na zdjęciach jak taka "damesa" to uważam, zę zasługuje na szansę, prawda? Tak, tak, dialogi w dalszych częściach starałam się poprawić. Musisz mi wybaczyć, bo również ja jestem trochę chaotyczną osobą. To "zachowanie" bliźniaków miało jakiś cel. Dodam jeszcze na swoją obronę, że Bian to troszkę taki niedorozwój emocjonalny. Kwestia opisów - nie lubię tego. Nie chcę tworzyć drugiej Iliady i Odysei (za co polonistka w liceum mnie ganiła!). Wyjaśnie co się stało....ale jeszcze nie teraz. Postaram się to odpowiednio rozegrać, trochę cierpliwości :D I cieszę się, że jednak to przeczytałaś. Całuję :**********
UsuńHahaha! Wypadałoby podsumować Twoją dotychczasową pracę i napisać w miarę normalny komentarz, który różniłby się znacznie od tych, które zostawiłam pod poprzednimi postami, ale nie umiem wyrazić słowami tego, co czuję. Dawno nie czytałam czegoś takiego. Zwykle autorki przywiązują dużą wagę do opisów, a u Ciebie jest zupełnie na odwrót i za to bardzo dużo się dzieje. Kocham, kiedy coś się dzieje! Jak dla mnie nie musisz niczego od razu wyjaśniać. Zresztą, opisuj wszystko tak jak do tej pory (no może uwzględniaj to, żeby pisać w dialogach co kto mówi, bo można się czasami pogubić), a będzie idealnie. O, to tyle, co mam na chwilę obecną do powiedzenia. Powodzenia!!!
OdpowiedzUsuńDoskonale wiem kogo miałaś na myśli. Nina tak mnie pochłonęła, że te elementy zgapiłam...ciiii. To nie podróbka LB. Przeczytałam Twoje wszystkie komentarze i wzięłam je sobie do serca. Te potyczki językowe w odcinkach to nadgorliwość mojej polonistki, więc wybacz mi. Obiecuję poprawę! Cieszę się, że serwuję Ci coś innego niż zwykle. Też uwielbiam jak dużo się dzieje, bo od nadmiaru opisów odechciewa mi się czytać (to nie Iliada i Odyseja przecież!). Nie zamierzam od razu wszystkiego wyjaśniać, bo na to przyjdzie odpowiedni moment. Postawimy los Bian na jedną kartę. Dialogi już staram się poprawić i mam nadzieję, że już się nie pogubisz. Nie dziękuję oraz czekam na dalsze instrukcje. :***
Usuń