czwartek, 6 lutego 2014

5

Odcinek dość krótki - proszę nie bić za to! Wybaczcie, że tak długo się nie odzywałam - czekałam na ważny dla mnie telefon, a właściwie na ważną decyzję. Trochę się przez ten czas stresowałam, ale jest okej, dostałam pozytywną odpowiedź i z racji tego wstawiam nowy odcinek :)

*

Pragnienie pokoju na świecie to marzenie każdej miss. Biorąc pod uwagę, że dziewczyna Toma brała udział w takich konkursach, zaczynałam się bać. Ze względu na to, że żadnej z nich nie udało się tego osiągnąć (bo przecież dalej krew się leje), próbują pewnie osiągnąć to w bliższych sferach. I w tym momencie to wyzwanie padło na pewien dom w LA, w którym spędzałam już czwarty dzień. Był to kolejny ranek, który budził mnie kacem po samotnej, nocnej libacji.
Oczywiście spędzałam czas z mamą, ale nie była wolna przez cały dzień. Ria próbowała w jakiś sposób zmusić nas do rozmowy czy wspólnego spędzania czasu. Kończyło się to jeszcze większą kłótnią z Tomem i na zmianę trzaskaliśmy sobie drzwiami przed nosem. A Bill? Miał praktycznie to w dupie. Co mnie irytowało jeszcze bardziej niż sam Tom. Od momentu „super powitania po latach”, młodszy bliźniak nie odezwał się do mnie ani słowem. I nie zamierzałam za nim biegać.
Moje rozrywki w Los Angeles kończyły się na mamie, hazardzie z Sakim i innymi ochroniarzami w ich kanciapie oraz na jednoosobowych imprezach w mojej sypialni.
Okej, jest już sporo po 12, wypada już wstać. Pustą butelkę po winie schowałam do jakiejś reklamówki. Ten pokój zaczynał wyglądać jak chlew i musiałam to posprzątać. Pościeliłam łóżko, zebrałam śmieci do reklamówki, poukładałam ubrania. Cieszyłam się z tego, że miałam łazienkę tylko dla siebie. Mogłam sobie paradować w samej bieliźnie po pokoju. I tak też było po długim prysznicu. Było tak cieplutko, że założyłam zwiewną sukienkę i zrobiłam sobie warkocza. Przy takim słońcu nie było potrzeby mocno się malować, więc ograniczyłam się do bronzera, tuszu do rzęs i korektora na sińce pod oczami.
Torebkę ze śmieciami wyrzuciłam do kubła przy garażu i udałam się do kuchni. Przy stole siedział sam Bill, pił kawę i robił coś na laptopie. Bez słowa minęłam go i wyciągnęłam z szafki kubek.
-Myślisz, że nikt nie widzi tego, że codziennie rano wyrzucasz puste butelki?- Nie zareagowałam na jego zaczepkę i postawiłam kubek pod ekspres. Kaaaawa! Tego w tym momencie potrzebowałam. - Zadałem ci pytanie Bian.
-Według amerykańskiego prawa jestem już pełnoletnia.- Odpowiedziałam i upiłam z kubka swoje wybawienie.- Chyba nie muszę się z tego tłumaczyć?
Stałam do niego tyłem, więc nie zauważyłam jak wstał. Za to poczułam jak stanął za mną. Oparł ręce o blat, zagradzając mi drogi ucieczki.
-Więc teraz powinienem powiedzieć, że Natalie wyleciała na kilka dni do Niemiec. - Po całym ciele przeszły mnie ciarki gdy jego nos powoli wędrował po mojej szyi.- Razem z Davidem. - Gdy wymruczał mi to do ucha objęłam się ramionami. - Jesteś teraz pod naszą opieką i tak, będziesz się tłumaczyć, bo nie będę tolerował twojego pijaństwa pod moim dachem.
Odwróciłam się w jego stronę. Oddech owionął moją twarz. Mieszanka mięty i papierosów działała na mnie jak afrodyzjak. Jego ręka władczo spoczęła na moim biodrze, a kciuk rozchylił mi wargi. Dominujący Bill był cholernie pociągający. Musiałam być jeszcze pijana skoro wplątałam swoją dłoń w jego blond włosy i przyciągnęłam go do siebie.
-Tak Bian...taak- wymruczał i wpił się w moje usta.
Znacie to uczucie rozszalałych motylków, kangurów czy fajerwerków? Bo ja właśnie miałam cały pakiet, który bombardował mnie w środku. Po tylu latach rozłąki nie sądziłam, że to mi się jeszcze przytrafi. Jego język aż prosił się by go wpuścić, a moje libido rozszalało się na dobre. Myślami byłam już w sypialni i zdzierałam z niego ubrania. Czy tak właśnie reagują kobiety po prawie miesiącu celibatu? Jęknęłam głośno gdy mocno zacisnął dłoń na moim pośladku i przycisnęłam go do siebie mocniej.
Ależ oczywiście, że nie byłam w stanie go odepchnąć. Te usta były stworzone przez anioła...albo diabła. W sumie to jednego i drugiego, bo nawet nie zwróciłam uwagi na to, że wylądowałam na stole. Z Billem nad sobą i chłodnym metalem jego kolczyków na mojej szyi.
Gdyby nie to, że rozbrzmiał dźwięk „Moonlight Shadows”, zwiastujący Adama, pewnie zerżnęłabym go na stole w kuchni. Oderwałam się od niego gwałtownie i drżącą ręką odebrałam telefon.

-Cześć Adam. Stało się coś?
    - Cześć kochanie. Czy musi coś się stać żebym do ciebie zadzwonił? Dlaczego masz taki zziajany głos?
    - Yyyy...biegłam do telefonu.
    - Skarbie, chciałem cię przeprosić. Za to, że tak gwałtownie zareagowałem na twój wyjazd i tak długo się nie odzywałem. Mam sporo problemów w pracy i przez swoją głupotę rozładowywałem je na tobie. Naprawdę tego żałuję.
    -Dobrze, rozumiem.
    - Wiedz, że nie mam nic przeciwko twojemu wyjazdowi. Potrzebujesz spędzić czas z matką i przyjaciółmi, a ja zachowałem się jak zazdrosny palant. Zostań tam ile potrzebujesz.
    - Za jakiś czas wrócę.
    - Och, na to liczę. Muszę już wracać do pracy. Tęsknię i kocham cię, papa.
    Zanim zdążyłam coś powiedzieć Adam się rozłączył. Wyrównując swój oddech jeszcze przez chwilę gapiłam się w ekran telefonu. Taka adrenalina dawno przeze mnie nie przepływała.
    -Bill...ja jestem...
    - Zaręczona. - Dokończył za mnie. - Wiem, ale najwyraźniej o tym zapomniałaś.
    Co z tobą ty głupia kobieto?!

11 komentarzy:

  1. Wiem, obserwuję ;D
    O cholera, aż ja zapłonęłam pod wpływem tego Billa XD
    Hahah to tyle co jestem w stanie powiedzieć, jak skończę sobie wyobrażać, to może coś dopiszę XD XD XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Mogłaś jakoś wykorzystać, że Bian miała sukienkę, znaczy, Bill mógł wykorzystać :D Wiesz, "poczułam, jak podnosi mi sukienkę, a jego ręka wędruje w górę po wewnętrznej stronie mojego uda" XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na to, Droga Ashley, przyjdzie jeszcze czas :D

      Usuń
    2. Oj, ale mógł już zacząć :D I telefon w momencie, gdy był już tuż-tuż :D

      Usuń
  3. Tym razem to ja nie mam nic do powiedzenia poza: " I NEED MORE!!!" :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Pisz na maila a.impossibletobreathe@gmail.com albo na tym dziwnym gmailowym hangoucie to może coś wymyślimy z szablonem :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Uuu, ale masz tu pięknie ;D Ej podoba mi się ten nagłówek, tak im dłużej na niego patrzę ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie? A taka jedna Ash zrobiła tu porządek, wiesz? :D

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. Dzięki Ashley Evans! Zdolna ta kobieta :D

      Usuń
    2. Hahah, nie, po prostu ma za dużo czasu ;D

      Usuń